Ostatnio zauważyłam bardzo ciekawe zjawisko.
Wiele osób nadużywa słowa "seksoholik".
Pomijam
to, że nie każdy jest znawcą tematu, bo to jasne, nie każdy miał
"przyjemność" trafić na prawdziwego seksoholika i całe szczęście.
Ale, napotkałam np. wypowiedź kobiety, która brzmiała jakoś tak
" Nie mam już sił, mój mąż chce się ciagle kochać, a ja jestem już zmęczona, nie wytrzymuję tego, on napewno jest seksoholikiem"
Ta
kobieta nie ma pojęcia o tym, że gdyby on był Seksoholikiem, to miałaby
świety spokój, bo byłaby ostatnią osobą, którą on byłby zainteresowany,
dlaczego, o tym namieniłam w innym poście, ale przypomnę.
On musi mieć nowe, tajemnicze, inne, tylko to daje mu haj, a nie własna żona, którą przecież już dobrze zna.
Są także przypadki i to bardzo częste, że kobiety nadużywają
określenia Seksoholik, kiedy mają do czynienia z notoryczną zdradą ze
strony swojego partnera.
Bo przecież trzeba jakoś usprawieliwić siebie przed ogółem, dlaczego się z takim delikwentem tkwi.
Więc stawiją diagnozę Seksoholik, chory......
No tak , a ona jest dobroduszna, przecież nie zostawia się chorych ludzi.
Przecież nikt wtedy nie wpadnie na pomysł nazwania ją głupią i naiwną.
Natomiast,
99 na 100 przypadków, gdyby taka kobieta miała by do czynienia z
prawdziwym Seksoholikiem, uwierzcie mi nie wytrzymałaby tego.
Bo czym innym jest życie z Seksoholikiem, a czym innym "dulszczyzna"
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz