Najgorsze jest milczenie.
Wiem, że to o czym piszę nie jest wyłącznie moim problemem,
z tym boryka się wiele kobiet w swoich związkach.
Wiele kobiet jest na skraju wyczerpania nerwowego, a wiele
już ten próg przekroczyło i są w głębokiej depresji.
Ten temat i ten
problem jeszcze w dalszym ciągu jest tabu.
Bo to wstydliwy problem i lepiej się do niego nie
przyznawać, albo udawać, że go nie ma.
Już nie chodzi o to, że Seksoholik ukrywa swój problem, bo
ma zaburzoną psychikę, ale wiele kobiet
cierpi i też milczą.
Oczywiście trudno zrozumieć człowiekowi system działania
Seksoholika, a tym bardziej zrozumieć ból jaki musi znosić jego Partnerka.
Bo jedyną radę jaką słyszy , to – zostaw go, to nie ma
sensu.
No, niby logiczne, tylko niejednokrotnie Ona nie wie jak,
jest zbyt osłabiona psychicznie i nie wie w którą stronę się udać bo cały świat
wydaje się odrealniony, Ona się po prostu SIĘ BOI.
Spora grupa internautów, w krótkim żywocie mojego bloga tu
zaglądała, fakt większość może przez przypadek, może z ciekawości, jednak są i
tacy, którzy są dotknięci tym o czym piszę, jednak nikt nic nie komentuje, nic
nie pisze, bo……….. no właśnie bo…
Nie było moim celem stworzenie publicznego forum
dyskusyjnego, tylko jak napisałam na początku archiwizacja moich doświadczeń i
przemyśleń, ale doświadczenia można wymienić, a przemyśleniami się podzielić.
Moim marzeniem jest to, żeby stworzyć Stowarzyszenie dla
kobiet takich jak Ja
Ofiar Seksoholików, nie wiem jeszcze jak zdobędę na to
środki, ale marzę o tym żeby kobiety takie jak ja , miały dokąd się udać i nie
doświadczały przemocy psychicznej fundowanej przez Seksoholika już nigdy w
życiu.
Bo Partnerka Seksoholika, to nie jest kwestia poradzenia
sobie ze zdradą, tylko do zdrady dostaje drugi pakiet, w skład którego wchodzi:
- odrzucenie
- samotność
- zdeptanie kobiecości
- brak wsparcia i troski
Na pewno do pakietu można by dorzucić wiele innych.
cdn.
Ja skomentuję. I napiszę coś od siebie czytam twojego bloga od dłuższej chwili. Czytam już w sumie przez łzy. Jestem już taka zmęczona swoim życiem ale twój blog otwiera przede mną oczy. Jesteśmy małżeństwem 10 lat swojego męża mogłabym określić jako seksoholik gawędziarz chociaż wiem że miał kilka kobiet po drodze. Czasami jeszcze szukam znajduję porno fotki, czaty, smsów już nie ale od czego jest internet. Byliśmy już na terapiach sama też chodziłam nic to nie dało miesiąc po skończonej terapii mój mąż już miał kolejną zabawkę. I tak praktycznie od samego początku. Szukam ciągle winy a nie siły. Nie wiem czy można to nazwać seksoholizmem nie zgadza mi się kilka rzeczy - mój mąż chce się ze mną kochać ale za intensywnie za często mówi mi że mój temperament to 1% jego potrzeb więc już wiem że jeśli nie dostaje czegoś odemnie zaczyna szukać po eroczatach. Wymienia się nagimi zdjęciami rozmawia kreuje drugą rzeczywistość. Nie wiem czy jest do tego jakieś poczucie winy chyba nie, bo nawet już nie przepraszam. Czy jestem współuzależniona ? Tak ciągle wybaczam, płaczę i wybaczam on już chyba sam ma dość tego bo mówi z pretensją "no to nie wybaczaj"....
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam inna tak jak piszesz może nie przebojowa ale ładna znająca swoją wartość, zaradna uczuciowa i lubiąca seks ... teraz ... hmm to mam ochotę iść gdzieś gdzie nikt mnie nie znajdzie i nie skrzywdzi.... brak mi sił bo tak do końca nie wiem z czym mam do czynienia nie wiem jak to nazwać i co robić......